Prolog
- Kate, obudź się do jasnej cholery!Ktoś krzyczał, ale nie byłam pewna kto. Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy.
- No, już. - Odpowiedziałam. To chyba tata tak bardzo chciał, żebym wstała.
- Za godzinę masz zajęcia. Nie chcę, żebyś już pierwszego dnia spóźniła się do swojej nowej szkoły.
No tak. Szkoła. Tylko to było ważne. Nie chciało mi się tam iść. Nie dzisiaj.
- Słyszysz?! - Krzyknął.
- Tak!
Wstałam i weszłam do łazienki. Odkręciłam kran i przemyłam twarz. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wszystko na swoim miejscu. Jak zwykle te same ciemnobrązowe włosy i zielone oczy. Nic nowego. Umyłam zęby i wytarłam się ręcznikiem. Zaczęłam czesać włosy, gdy nagle mój tata ponownie zawołał.
- Co chcesz na śniadanie?
- Może kanapki z dżemem. A co, zrobisz mi śniadanie?
- Tak. Zawieźć cię do szkoły?
- No okej.
Wróciłam do rozczesywania włosów, a gdy skończyłam, poszłam do pokoju. Hmm, mój tata chce mnie podwieźć, no nie źle. Nigdy nie chciał mi dupy wozić kiedy go o to prosiłam. Wyjęłam z szafy dżinsowe rurki, czarne vans'y i biały T-shirt z napisem : I HATE LOVE. Ubrałam się, założyłam jeszcze parę bransoletek na lewą rękę i spryskałam się moimi ulubionymi perfumami. Wzięłam torbę i zeszłam do kuchni.
- Gdzie moje śniadanie? - Zapytałam tatę. Spojrzał na mnie jak na głupią.
- W jadalni.
- Agh. No tak.
Weszłam do jadalni i usiadłam przy stole. Wzięłam jedną z kanapek do ręki i zaczęłam jeść.
- Boisz się TAM iść? - Spytał tata, podkreślając słowo TAM. Nawet nie zauważyłam, kiedy podszedł.
- Nie mam ochoty TAM iść. - Odpowiedziałam z grymasem na twarzy. Wtórując mu przy zabawie nie wypowiedzenia słowa szkoła.
- Rozumiem, ale potrzebujesz obecności innych ludzi. Musisz zacząć normalnie żyć.
- Oh, ty już pewnie zacząłeś normalnie żyć. Prawda, tato? - Powiedziałam z jadem w głosie. Miałam już dość tej rozmowy. Ojciec spojrzał się na mnie z twarzą bez wyrazu. Nic nie mówiąc odwrócił się na pięcie i zaczął iść w stronę drzwi. – Czekam w samochodzie. – Rzucił krótko i już go nie było w domu.
Dokończyłam kanapki, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Weszłam do samochodu mojego taty i zapięłam pasy. Ruszyliśmy. Jechaliśmy w milczeniu, zresztą tak jak zawsze odkąd mama umarła. Tata był zawsze małomówny. Zastanawiałam się, czy to mama jako pierwsza „podbiła” do taty. To raczej byłoby najbardziej logiczne. Już się nigdy tego nie dowiem, z nim nawet nie można normalnie porozmawiać o pogodzie. Zanim się zorientowałam byliśmy przy budynku szkoły. Tata zatrzymał samochód i chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył, ponieważ wyszłam trzaskając drzwiami. Popatrzyłam prosto przed siebie i zaczęłam iść ku liceum. Czy się denerwowałam? Bardzo. Tak dawno nie miałam styczności z innymi ludźmi. Ciekawe jaki mi pójdzie pierwszy dzień. Nie oczekuję niczego pozytywnego.
Nagle na kogoś wpadłam.
- Ej! Uważaj jak chodzisz! - Wydarłam się.
- Sorry, ale to ty na mnie wpadłaś. - Uśmiechnął się przyjaźnie chłopak.
- Ahm. - Powiedziałam beznamiętnie. Kretyn. Ciekawe jaką lekcję teraz mam. Poszłam do sekretariatu i odebrałam swój plan zajęć. Pierwsza matematyka. Jęknęłam cicho. Zaczęłam szukać klasy matematycznej, aż w końcu znalazłam właściwe drzwi. Zabrzmiał dzwonek, uczniowie schodzili się do klas. Weszłam, popatrzyłam na klasę i ruszyłam do ławki na samym końcu. Usiadłam wygodnie i czekałam, aż rozpocznie się lekcja. Ciekawe kiedy ta baba przyjdzie. W starej szkole nauczyciele byli punktualnie z dzwonkiem. Oh, chyba tu jest mały chaos. A ja do niego będę należała. Usłyszałam czyjś głos i odwróciłam się w stronę osoby, która do mnie mówiła.
- Cześć, to ja. Wpadłaś na mnie przed lekcjami. - Chłopak uśmiechnął się szeroko po czym usiadł obok mnie. - Jestem Jaxon Preston. - Wyciągnął rękę w moim kierunku. Popatrzyłam na niego niepewnie po czym głośno jęknęłam i uścisnęłam mu dłoń.
- A ty jak się nazywasz? - Zapytał z ciekawością wypisaną na twarzy.
- To nie powinno cię w ogóle obchodzić. A teraz, mógłbyś się przesiąść, z łaski swojej?!
- Ouu, jaka zadziorna. Spokojnie. Jak na tak piękną dziewczynę jesteś wredna.
Miałam ochotę zamknąć mu gębę. Flirciarz od siedmiu boleści. Jeszcze chwila i mu po prostu wygarnę.
- Nie mówię, że to nie jest fajne. - Ciągnął.
- Zamknij się. - Syknęłam.
- Dlaczego? - Spytał zdziwiony. - Przecież dziewczyny lubią komplementy.
- Nie odbieram tego co mówisz jako komplement! - Warknęłam głośno.
- Wiesz, lubię dziewczyny z charakterkiem, które nie dają sobie w kaszę dmuchać. To takie, seksowne. - Powiedział to ściszonym tonem. No chyba go zaraz zabiję.
- Zamknij ryj popierdoleńcu, albo ci w tym kurwa pomogę! - Wydarłam się wstając z krzesła. Chłopak otworzył usta i zrobił zmieszaną minę. W ten sposób cała klasa wraz z nauczycielką, która zdążyła w międzyczasie wejść, zaczęli się na mnie gapić. Przygryzłam wargę. Po prostu CUDOWNIE!
***
Hejka, wstawiłam prolog czy coś. Prosiłabym, aby ktoś kto to przeczyta zostawił po sobie ślad, czyli napisał komentarz. Mam nadzieję, że jednak ktoś tu zacznie zaglądać i mnie motywować do dalszego pisania i, że to opowiadanie się komuś spodoba. Miałam zamiar wstawić tak jak widziałam u większości blogów, hmm, taką pokazówkę postaci, mniej więcej jak wyglądają, lekką charakterystykę czy coś. Jednak doszłam do wniosku, że nie będę wam psuła własnego obrazu bohaterów i pozwolę waszej wyobraźni działać i obić swoje. To ja lecę jeść MONTE. ;3 xoxo~Tyśka♥